Zarumieniła się lekko.Ja zresztą też...Uśmiechnąłem się....
- Chodźmy - powiedziałem nieśmiało.
Ruszyliśmy w drogę...Minęło kilka minut...
- Zamknij oczy, proszę. Zaufaj mi...- powiedziałem
- Dobrze - odpowiedziała
Prowadziłem ją delikatnie...
- Gotowa? Otwórz oczy- powiedziałem
Kana była onieśmielona. Miejsce wyglądało tak:
- Mam coś jeszcze dla Ciebie- powiedziałem i założyłem Kanie na szyję naszyjnik wyglądał mniej więcej tak:
- Dziękuję! Jest piękny- powiedziała zachwycona
Spojrzałem na Kanę i grzebałem w ziemi. W końcu się odważyłem
- Kano, chciałem Ci to powiedzieć już dawno,lecz nie wiedziałem jak to zrobić. Kocham Cię nad życie.Czy zostaniesz moją partnerką?Zrozumiem jak odmówisz.... =- powiedziałem i spuściłem głowę.Bałem się jak na to zareaguje. Bałem się również tego, że nie jestem jej godny. Tyle ona dla mnie znaczy,że nie umiem tego opisać...
<Kano?Co ty na to???>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz