Spojrzałem na Kanę... "Nie musiałaś tego robić" powiedziałem do niej i ją ożywiłem.Spojrzała na mnie pytająco. - Zostało mi trochę energii żeby cię ożywić... - powiedziałem do niej i dodałem - Nie idź za mną. To będzie ostatnia bitwa. Kano, to nie twoje przeznaczenie, więc proszę nie wtrącaj się jak na razie do walki i do tego co się wydarzy.... Proszę - powiedziałem i użyłem zaklęcia i powstała tarcza między mną a Kaną, która nie pozwalała Kanie przejść. Pobiegłem za Arymanem. Weszliśmy do sali tronowej. Tam rozegrała się ostateczna walka. Pokonałem Arymana, zostało mi już tylko jedno. Poszedłem do wieży i uzdrowiłem moje królestwo. Wszystko było tak jak kiedyś. Nawet białe drzewo wyglądało tak jak powinno. Ja straciłem życie i bariera przestała działać, więc Kana pobiegła w moją stronę. Słyszałem jak płacze. Nagle zacząłem świecić i się unosić. Kana była przerażona. Kiedy mnie zobaczyła nie rozpoznała mnie.Wyglądałem tak : - Elessarze to ty? - spytała przerażona - Tak, Kano to ja. - odpowiedziałem i na mojej głowie pojawiła się korona wyglądała ona tak : i pokazał się mój miecz Narsil: - Kano, jestem teraz tu królem.... - powiedziałem na pytające spojrzenia Kany <Kano????> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz